Pięknie, kolejny marketingowy zabieg Watykanu, by ludzie nie zaczęli patrzeć krytycznie na kościół.
Zamiast dofinansować misjonarzy, budować szkoły, dawać ludziom szanse na ‘normalne’ życie mamy co? Kolejna krajoznawcza wycieczka Papieża, której zorganizowanie kosztowało grube miliony.
"Chciałbym zwrócić się z serdecznością do wszystkich, którzy cierpią, do chorych, do tych dotkniętych AIDS i innymi chorobami, do wszystkich zapomnianych przez społeczeństwo. Miejcie odwagę!.
- Papież jest wam bliski w modlitwie i we wspomnieniu. Miejcie odwagę! Jezus chce identyfikować się z małymi, chorymi, chce podzielać wasze cierpienie i rozpoznać w was braci i siostry, by uwolnić was z wszelkiego zła, z wszelkiego cierpienia. Każdy chory, każdy biedny zasługuje na nasz szacunek i naszą miłość, ponieważ poprzez niego Bóg wskazuje nam drogę do Nieba ”
Morał z tego jest jaki? Bądźmy biedni, będziemy bliżej zbawienia! A to, że Watykan obraca taką kasą, że to się w głowie nie mieści?
Świetnym pomysłem jest modlitwa, w końcu ona nic nie kosztuje. A przecież stać Watykan na to, by wysyłać misjonarzy, zakładać szkoły, kopać studnie – ale nie nie nie, no co wy? Przecież to kosztuje, pal sześć, że misją kościoła powinna być pomoc ubogim. W końcu papież musi mieć na utrzymanie swojej świty… a że pieniądze na to pochodzą z nielegalnych źródeł, to co z tego? polecam ten artykuł tutaj, skala tego zjawiska jest dużo większa.
Ach, jak Ty nie lubisz tego kościoła! Kościół jest be, fuj, niedobry. A dlaczego? Tylko dlatego, że go nie lubisz.
OdpowiedzUsuńDlaczego piszesz, że "zorganizowanie pielgrzymki papieża kosztowało grube miliony"? Widziałeś gdzieś kosztorysy?
Morał jest zupełnie inny. Nie bądźmy biedni, ale dobrzy bez względu na majątek - o tak, wtedy będziemy zbawieni.
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, jak ważna jest modlitwa. Jak ważne jest wsparcie dla ludzi chorych i cierpiących. I to nie chorych na cukrzycę czy grypę.
Wstawiłeś do posta zdjęcie papieża w tłumie Murzynów. I co Ci Murzyni tam robią? Po co są? Czyżby czekali na najwyższego namiestnika kościoła i cieszyli się, że ich odwiedził? Niemożliwe...
Pozdrawiam, S.
Ja tam myślę, że bardziej od modlitwy przyda się tym biednym jedzenie, leki, szczepionki i dostęp do czystej wody.
OdpowiedzUsuńAle co mnie tam wiedzieć - w końcu jestem ateistką istotą z samej natury gorszą od przeciętnego katolika.
Ateista nie jest gorszy, jeżeli wie, w co nie wierzy i dlaczego.
OdpowiedzUsuńKiedyś papież siedział tylko w Watykanie, i chyba nie bez powodu to się zmieniło
S.
Nie nie widziałem kosztorysów. Myślę, że jest to porównywalne z wizytą na przykład prezydenta innego państwa - ochrona, świta. Nie jest to wycieczka przeciętnego Kowalskiego na wakacje, tylko poważne i kosztowne przedsięwzięcie. Bycie dobrym jest kwestią natury człowieka, moralności i jest dla mnie fundamentem bycia człowiekiem. Ta wypowiedź dla mnie świadczy o tym, że im więcej cierpienia zaznamy za życia, tym bliżej będziemy zbawienia. Być może modlitwa jest ważna dla chorych, dla mnie o wiele większą wagę ma przebywanie z chorymi, wspieranie ich w sposób namacalny, swoja obecnością, słowiem, oraz pomocą gdy jej potrzebują. Wkleiłem Papieża wśród murzynów - w końcu piszę o jego wizycie w Afryce czyż nie? Myślę,że cieszy ich jego obecność, bo daje im świadomość,że ktoś interesuje się ich losem, brakuje mi tylko, by za tym zainteresowaniem poszły konkretne czyny.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z drugim komentarzem poza tym, że ateista nie jest gorszy od katolika. Każdy z nas ( mam nadzieję ) wyznaje chrześcijański model moralności - miłosierdzie, pomoc bliźniemu, po prostu bycie dobrym człowiekiem. Każdy człowiek, który postępuje moralnie, jest sobie równy, bez względu na religię. W końcu każda z nich bazuje na podobnych fundamentach
A jak wiele daje tym ludziom świadomość, że ktoś się interesuje ich losem!
OdpowiedzUsuńW najgłośniejszych mediach niewiele o tym piszą, a Ty, jak zauważyłam, stamtąd czerpiesz wiele informacji. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że między innym w Afryce biedni ludzie dostają pomoc. Dużo pomocy. Ogromnym problemem, o czym mało kto wspomina, nie tyle są pieniądze, co ludzie, którzy tam pojadą i będą chcieli pomóc...
Pozdrawiam, S.