sobota, 12 listopada 2011

Kaczyński: Niemcy bili Polaków - wina Tuska

Proszę Państwa, czy jest na sali lekarz? Takie słowa powinny paść po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który za winnego wydarzeń 11 listopada w Warszawie wskazał premiera Donalda Tuska.

Czy on, jako były premier, do reszty zapomniał co wchodzi w kompetencje prezesa rady ministrów? Czy w swojej nienawiści liczy na to, że ludzie ( a raczej ciemnota ) uwierzy w to, że za działania policji, administracji, która pozwoliła na zorganizowanie tego typu wieców, odpowiada szef rządu?

Trzeba być skończonym, nie bójmy się tego słowa, głupcem, by wypowiadać takie słowa.
Jarosław Kaczyński
"W dniu święta niepodległości Niemcy, oczywiście nie mówię tu o wszystkich Niemcach, bili Polaków przy w gruncie rzeczy bierności policji za to, że noszą jakieś oznaki (narodowe - PAP). To jest sytuacja można powiedzieć symboliczna. W kto za nią odpowiada? Donald Tusk" grzmiał Kaczyński.

Równie dobrze można oskarżyć premiera o to, że jest susza/powódź/tornado/cyklon/apokalipsa.

Kwestia reakcji policji – uważam, że mówiąc kolokwialnie dali ciała, bo można było odizolować grupy awanturników od uczestników marszu. Marszu w którym udział brały rodziny z dziećmi, normalni ludzie, a nie jak to się kreuje w mediach „pseudokibice, zadymiarze i margines społeczny”. Pisałem już o tym, że smutne jest to, że w Warszawie nie mogło być tak jak na przykład w Gdańsku czy innych miastach.

 Ludziom odebrano prawo do manifestowania swojego patriotyzmu we własnym kraju! Przecież to chore, tak samo jak obarczanie winą za to premiera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz