poniedziałek, 14 listopada 2011

Proboszcz potępia Ruch Palikota


Sprawa może nie pierwszej świeżości, ale czuję, że muszę ją poruszyć. 
Jak to jest, że ksiądz potępia wiernych za ich poglądy polityczne? W ogłoszeniach parafialnych nazywa wrzodami na ciele parafii, pseudokatolikami zaś o związkach partnerskich pisze per „pedalskie”.


Wydarzenia w Czernikowie pod Toruniem koncentrują w sobie kilka problemów kościoła.

Po pierwsze, zaangażowanie w politykę, które nie powinno mieć miejsca w wykonaniu duchownych jest zjawiskiem nagminnym. Kwestia Radia Maryja i ojca Tadeusza Rydzyka to temat rzeka, o którym można dyskutować do upadłego. 

Po drugie, zaglądanie w prywatność wiernych. Ba, można to nawet nazwać swoistą inwigilacją, gdy ksiądz sprawdza wyniki wyborów na terenie parafii, a następnie ostro krytykuje tych, którzy głosowali na inne opcje polityczne, niż te uznane przez kościół za nieszkodliwe.

Po trzecie, strach przed jakimikolwiek zmianami, które  mogą wpłynąć na zmianę pozycji kościoła. Zamiast zająć się służbą wiernym, usiłuje zwalczać jakiekolwiek ruchy propagujące nawet nie tyle antyklerykalizm, o którym mówią, lecz tolerancje. 

Osobiście nie odbieram postulatów Ruchu Palikota by zdejmować krzyże jako atak na pozycję i instytucję kościoła. Według mnie, jest to chęć sprawienia, by osoby innej wiary nie czuły się dyskryminowane w miejscach publicznych. W naszej historii okres największej prosperity wiąże się nierozerwalnie z tolerancją religijną i światopoglądową.

Po czwarte, wpisuje się to doskonale w nagonkę medialną na RP, która ma na celu pogłębienie podziałów w społeczeństwie. A kto na tych konfliktach chce się wywindować do władzy? Doskonale wiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz