wtorek, 22 listopada 2011

Cyrk na wiejskiej – odcinek 2

W życiu bywa I tak, że jak ktoś sie uprze to nie popuści. Nie inaczej bywa w polskim sejmie…
Robert Biedroń

Poseł Biedroń ma pecha, nie dość, że musi uważać na sformułowania krążące wokół pasa, to nawet próba dowcipkowania ma dla niego poważne konsekwencje.






Ot, błahostka, podczas wypowiedzi posła Telusa(PiS), że niedopuszczalne jest mówienie, że członkowie rządu palą marihuanę, Biedroniowi wyrwało się? A może miał to być żarcik jak on sam twierdzi? Słowa: "Ja palę. Palę...". Jak sam tłumaczy, chodziło o kadzidełka, ot taki dowcip. Słowa te padły z sali, w mediach o nich nie słychać i nie było by afery, gdyby nie trafiły do stenogramu obrad. No i gdyby nie obrońcy narodu, krzyża i uciśnionych - posłowie PiS.

Wniosek o odwołanie posła RP ze stanowiska wiceprzewodniczącego w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka złożony przez klub PiS przypomina mi zachowanie rodem z przedszkola. „Plose Pani, a on powiedział…”. No po prostu dziecinada, rozumiem gdyby poseł Biedroń powiedział wprost „ja palę marihuanę” ale czepianie się niedokończonych sentencji, no proszę was…

Wiecie co? Smutno mi, że na każdym kroku próbuje się pogrążać ludzi z RP. Podczas obrad sejmowych z ław padają różne stwierdzenia, ale nagonka na tą partię musi trwać i najbardziej nawet wydumany i błahy powód jest do tego dobry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz